- Powrót do strony głównej »
- autor , rodzina »
- Kryzys rodziny
14 lis 2009

We współczesnym nam społeczeństwie coraz wyraźniej zaznacza się kryzys rozmaitych agend socjalizacji – szkoły, kościoła oraz rodziny. W wypadku tej ostatniej kryzys związany z socjalizowaniem najmłodszych członków społeczeństwa jest szczególnie wyraźny. Jakże często słyszymy, że rodzice nie mają czasu na spędzanie czasu z dziećmi oraz ich wychowywanie. Gdzie szukać przyczyn takiego stanu rzeczy? W skali makrospołecznej znaczącą rolę odgrywają tutaj coraz intensywniejsze procesy ruchliwości poziomej, a więc coraz większa powszechność sytuacji, w której rodzice, aby zarabiać pieniądze, zmuszeni są podróżować na duże odległości (zostawiając swoje pociechy same). Dużą rolę odgrywa tu również presja związana z ruchliwością pionową, a więc presja na osiągnięcia zawodowe, awans, ciągłe podwyższanie kwalifikacji – wszystko to osiągnąć możemy tylko i wyłącznie poprzez „odstawienie” rodziny na bok. Coraz częstsza jest sytuacja, kiedy role zawodowe kłócą się z tymi rodzinnymi, coraz częściej te pierwsze zwyciężają. Zwiększenie intensywności ruchliwości pionowej i poziomej niewątpliwie związane jest z przekształceniami ekonomicznymi społeczeństwa. Przyczyn tego, że rodzina staje się mniej ważna niż praca, należy jednak upatrywać również w zmieniających się wzorcach kulturowych. Globalna popkultura przekazuje wzorce lansujące styl życia oparty na sferze zawodowej, a nie rodzinnej. Mówiąc bardzo ogólnie – filmy, seriale, książki i inne dzieła popkulturowe wcale nie sprzyjają temu, że ludzie poświęcają się bardziej rolom rodzinnym niż zawodowym. Oczywiście nie jest to regułą, istnieją bowiem teksty „prorodzinne”, są one jednak w cieniu tych lansujących styl życia oparty na osiągnięciach zawodowych. To, że rodzinna pozbawiona jest dzisiaj swojej siły socjalizującej, wynika również z jej przemian wewnętrznych. Wszechobecny dzisiaj model rodziny nuklearnej wyparł dominujący kiedyś model rodziny wielopokoleniowej. W wypadku ostatniego modelu mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdzie role wychowawcze wobec najmłodszych przyjmowali nie tylko rodzice, ale i dziadkowie, wujkowie oraz inna bliższa bądź dalsza rodzina. W pewnym sensie każdy odpowiedzialny był za wychowanie młodych. Najczęściej wynikało to z tego, że wszyscy mieszkali pod jednym dachem. Dzisiaj sytuacja, w której rodzice zastępowani są w wychowywaniu przez innych członków rodziny, jest coraz rzadsza. Dziś dziadków i innych krewnych coraz częściej zastępują inne agendy socjalizacji, takie jak przedszkole, szkoła czy rówieśnicy.
Szkoda, że temat, który co prawda poruszany jest dość często, potraktował Pan tak "króciutko". Intensywniejsze procesy ruchliwości poziomej i pionowej to jedno, bo ludzie z ambicjami zawsze dążyli do "czegoś więcej" z tym że nie zawsze za wszelką cenę. Straciliśmy jakąś cechę człowieczeństwa, trochę szkoda, że wychowywać mają nasze dzieci instytucje. Nie powinniśmy się potem dziwić, że więzi rodzinne są żadne. niestety myślę że będzie w tej kwestii coraz gorzej. Żeby żyć trzeba zarabiać, żeby zarabiać trzeba całymi dniami pracować. Jak się poświęca pracy nie można poświęcić się rodzinie- błędne koło.
OdpowiedzUsuńAleksandra
Króciutko bo Pani dziennikarka tak chciała ;) Poza tym nie jest to mój obszar. Nie mam na ten temat jakiejś wybitnej wiedzy.
OdpowiedzUsuńTo o czym piszesz to niestety prawda - dzięki za ten głos. Niestety potwierdzający naszą "marną" jeśli chodzi o rodzinę sytuację.
No to szkoda, że Pani dziennikarka nie pozwoliła się rozwinąć (chociaż może i szkoda słów na to co się dzieje dookoła)
OdpowiedzUsuńJestem optymistką:-) wiec życzę Wesołych Świąt!!!
Aleksandra
Nawzajem:) pzdr
OdpowiedzUsuń